Atrakcja krajoznawcza miasta
Czyste, lazurowe niebo. Ożywcze, lodowate powietrze. Wiatr: prężny, niekiedy niosący ożywcze, elektryzujące oziębienie, równie niejednokrotnie gnający, gorący halny. Faliste, małe jaskinie, naświetlane wyłącznie niedużymi lampkami, zawiłe jak mitologiczne labirynty, ciche, chmurne, oczekujące na nieostrożnych turystów. Szerokie, jasne doliny, szlaki wyłożone kamieniami, bystre, przejrzyste potoki o wodzie zimnej jak lód. Gigantyczne hale, porośnięte żywo zieloną trawą, pośród jakiej nieśmiało kryją się małe kwiaty w obawie przed gromadami pasionych owiec. Małe, jakby skarlałe sosny, wyrastające wśród najtwardszych skał gęstym, ciemnozielonym szpalerem chroniące swych tajemnych chaszczy. I wreszcie szczyty, granie i turnie: czcigodne, budzące lęk samym swym bezlikiem masywy, intensywne, obdarte linie przełęczy, przerażająco beztroskie i niepokojąco spokojne gołoborza. Od czasu do czasu zamarła na skałach, jakoby obserwująca widoki, kozica. Oto Tatry, polskie góry: piękne, groźne, tajemnicze, mimo przepoławiających je setek szlaków. I wątpliwość: jak wolno ich nie kochać?
4. http://peer-alexander-hauck.de

